sobota, 14 stycznia 2017

Cybernetyfikacja - rozdział 2.

 

Oni mają wszystko, a my nic. Żyją sobie bezpiecznie pod energetyczną kopułą, nie znając chorób, wojen, głodu. – Gromki głos generała niósł się wśród szeregów żołnierzy. – Ale to się zmieni! Właśnie dziś pokażemy im, jak wygląda nasze życie! Przejdziemy granicę, zniszczymy bogate centrum, zrównamy nieznających trudu, rozpuszczonych bogaczy z nami, zwykłymi ludźmi! Jeśli oni nie chcą się dzielić błogosławieństwami technologii, nie potrafią wykrzesać z siebie nic aby pomóc ludziom po drugiej stronie granicy, to my ich do tego zmusimy!

niedziela, 8 stycznia 2017

Cybernetyfikacja – rozdział 1.

 

Dzwonienie starego, nakręcanego budzika wyrywa mnie ze snu. Wstaję powoli, starając się nie nadwyrężyć nogi w stabilizatorze ani złamanego niedawno ramienia. Na oślep macam szafkę nocną i znajduję swoje okulary. Dopiero po ich założeniu zaczynam widzieć coś więcej niż kilka rozmazanych, barwnych plam... a może raczej burych plam, bo w moim pokoju nie ma nic szczególnie kolorowego. Powoli ubieram się i schodzę po schodach na parter. Idę do kuchni i jem śniadanie. Jak zawsze, rodzice zostawili mi na stole gotowe kanapki zawinięte w folię, więc nie muszę nic robić. W moim obecnym stanie byłoby to zresztą dość trudne.

Cybernetyfikacja - wyjaśnienie

“Cybernetyfikacja” to pisana przeze mnie od dłuższego już czasu… no właśnie, na opowiadanie to już zdecydowanie za długie, a nie czuję się wystarczająco pewnie żeby nazywać to powieścią. Niech będzie więc, że roboczo jest to opowieść.
W każdym razie, piszę to już od jakiegoś czasu, ma to w obecnej chwili jakieś sześćdziesiąt tysięcy znaków na osiemnastu stronach A4 i w sumie mogę zacząć tu to wrzucać, rozdział po rozdziale.
Dlaczego nie wszystko na raz? Po pierwsze, ciężko byłoby to czytać, a jeszcze ciężej ogarnąć. Po drugie, w ten sposób ja sam będę sprawdzał to co napisałem, każdy rozdział, a uwierzcie mi – to konieczne, tekst nieprzetworzony może i ma swój urok, ale to jest mniej więcej urok tatara. Dobry, pod warunkiem że odpowiednio podany i trafi do konesera. Albo inaczej, stek wołowy. Wszyscy jedzą surowe w środku, ale nikt nie je całkowicie surowych.
Dobra, no to chyba by było na tyle jeśli chodzi o wyjaśnienia. Pierwszy rozdział już dzisiaj, kolejne w dniach następnych.
A, byłbym zapomniał. Co jakiś czas napiszę coś o pisaniu. Plusy, minusy, największe trudności, rozterki, to wszystko w ramach przerwy od reszty twórczości.