wtorek, 14 marca 2017

Związek z nieskończonością

Między artystą a jego dziełem istnieje nierozerwalna więź. Wkłada w nie pracę, poświęca swój bezcenny czas, składowymi powstałego tworu są też jego emocje, trud włożony w wykonanie, odciski na rękach, pot ściekający z czoła – oczywiście pot metaforyczny, nie każdy artysta to rzeźbiarz ciosający monumentalne głazy, ale skala wysiłku jest podobna.
Niezależnie od tego, co będzie produktem twórczych zmagań, na zawsze w jego składzie pozostanie cząstka artysty.
Mimo to, materialnie dzieło zrobione jest z tworzywa. Materialnie – albo i nie, bo czy bit jest tworzywem? Jeśli tak, to na pewno bardzo wybaczającym. Informacja zapisana na magnetycznej ścieżce lub w labiryncie półprzewodników jest krucha, aby ją zniszczyć wystarczy ściągnąć ochronną obudowę i dotknąć tłustym palcem zminiaturyzowanej perfekcji. Wydaje się delikatna w porównaniu do zwyczajnego papieru, a co dopiero metalu czy ceramiki? Natomiast to efemeryczne tworzywo, jakim są zera i jedynki w pozornie nieskończonych ciągach ma jedną przewagę nad wszystkimi innymi. Reprezentuje nieskończoność możliwości.
Na najprostszej dyskietce 3,5 cala (górna granica pojemności 200 MB) można zmieścić dziesiątki obrazów, setki tysięcy znaków. Przyjmując kodowanie Unicode UTF-8, jeden znak zajmie od 8 do 32 bitów. Załóżmy górną granicę. Są to 4 bajty, czyli ciąg 32 bitów, czyli 32 zer i jedynek. W jednym kilobajcie zmieści się ich 1024 – co daje 1024 / 4 = 256 znaków. Jeden megabajt to z kolei 1024 kilobajty, co daje 256 * 1024 = 262144 znaków. Mnożąc tę liczbę razy 200 (pojemność wspomnianej dyskietki 3,5 cala), otrzymujemy 52428800. Pięćdziesiąt dwa miliony czterysta dwadzieścia osiem tysięcy osiemset znaków. Oczywiście zakładając, że do zapisu każdego z nich użyjemy aż czterech bajtów - a dla zdecydowanej większości wystarczy jeden, czasem dwa. [1] Taka liczba znaków to trochę ponad 27 tysięcy stron maszynopisu znormalizowanego. To kilkukrotnie razy więcej niż wynoszą nawet najdłuższe książki świata.
Skoro 200 MB to aż 27 tysięcy stron, to ile zmieści się w gigabajcie? Ile w terabajcie? Pominę obliczanie krok po kroku. W terabajcie danych zmieszczą się około 152 miliony stron. Takiej pojemności nie wykorzysta żaden pisarz, choćby i żył wiecznie. Do czego zmierzam? Ogrom tej niezapełnionej niczym przestrzeni jest niczym notes o niepokrytych jeszcze atramentem, śnieżnobiałych kartach. Z tym że tych kartek jest tak wiele, że celniejszą analogią byłaby ogromna fabryka, w której z każdą sekundą produkowane są coraz to nowe, idealnie czyste strony.
„I dwell in Possibility –
A fairer House than Prose – “ Emily Dickinson, wiersz 657, fragment
“Mieszkam w pałacu Możliwości –
Piękniejszy to dom od Prozy – “
Pierwsze dwa wersy tego wiersza mówią właśnie o nieskończonej możliwości, jaką daje podmiotowi lirycznemu poezja, jako piękniejsza od prozy i wyrażająca więcej. To klasyczna interpretacja tego utworu, w kontekście poetki żyjącej w XVII wieku. Natomiast wiersz ten odczytywany we współczesnym kontekście, zwłaszcza istnienia technologii umożliwiających przechowywanie praktycznie nieskończonej ilości danych zdaje się przekazywać zupełnie inny sens. Może właśnie tutaj można zobaczyć tę więź, ten rzadko spotykany rodzaj relacji – między artystą, a nieskończonym?

[1] Pominąłem w tych obliczeniach bajty zawierające znaki BOM, EOL czy EOF, ale to tylko zamieszałoby większości w głowie. Ominięcie ich nie krzywdzi za bardzo dokładności obliczeń (nawet w długim tekście stanowią mały procent jego zawartości), a wybitnie ułatwia mi zobrazowanie tych wielkości.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz