sobota, 10 września 2016

Rozkaz



Rozkaz

Pobudka!
Wstawaj, szeregowy! Już mi, migusiem wypierdalać spod pierzynki!
Szybko, kurwa! Spodnie, bluza, kurtka i pas!

Szybciej, mendo jedna! Wróg u bram obozu, mobilizacja sił!
Co to ma kurwa znaczyć „czy brać broń”?! Oczywiście, kurwa, że brać! Zgodnie z regulaminem, szeregowy!
Karabin, pistolet, granaty, wszystko, do jasnej dupy! Trzeba wycofać się na drugą linię!
No, to teraz biegniemy! Migiem!
Słyszysz ten świst ?
To artyleria, walą prosto w koszary, więc biegnij, kurwa, jakby cię sam diabeł gonił! Szybciej, szybciej, szybciej!
Uff. Jesteśmy na drugiej linii.  Ale nie ma czasu na odpoczynek.
 Łap za cekaem, ja będę ładować. Żwawo, kurwa no!
Widzisz już? Tam idzie piechota. Na razie są zbyt daleko, poczekamy aż podejdą nam pod lufę.
Czekaj…
Czekaj…
Jeszcze…
Już, wal w nich! Pokaż im! I krzycz, krzycz ze mną głośno!
NA POCHYBEL!
No, i tak powinno być! Kosimy ich jak wiosenną trawę!
Widzisz to?
Padające ciała,
wielkokalibrowe pociski łamiące kości i odrywające kawałki żywego mięsa.
Piękny widok.
Wszystko ku chwale Ojczyzny, szeregowy, kurwa wasza mać!
Dobra, starczy tego dobrego. Łap za granatnik, nadjeżdżają czołgi.
Chuj mnie obchodzi, że granatnikiem nie przebijesz pancerza, najwyżej poświęcisz się dla dobra kraju!
Co za debil. Jak nie przebijesz pancerza, to celuj w gąsienice!
Ooo tak.
Czujesz to?
Zapach dymu.
Chyba trafiłeś w silnik, nieźle jak na takiego sakramenckiego idiotę.
Popatrz tylko, smażą się jak miło. Ciekawe, ile tam jest w środku stopni, co?
Zresztą chuj, i tak upieką się żywcem.
Ach, ten cudowny zapach przypiekanego mięska… Czujesz?
Dość rozkoszy, ruszamy się. Druga linia stracona.
Zostaw sprzęt, ciulu jebany, z granatnikiem przeciwpancernym będziesz pod ostrzałem zapierdalał? To już lepiej minę zostaw, przynajmniej będą mieli niespodziankę.
Nie pierdol, tylko biegnij!
Ale schyl się, co ty, jakiś samobójca jebany?
No!
Szybciej, biegniemy!
Szybciej, do kurwy nędzy! Ty nie masz biegać, ty masz zapierdalać!
No, jesteśmy. Tutaj nas nie ruszą.
Od trzeciej linii matkojebcy odbiją się jak od jebanej gumowej piłeczki, zobaczysz.
No sam popatrz. Miotacze płomieni załadowane i gotowe, w transzejach już jest chlor, butle gotowe do odkorkowania.
Wytępimy ich tu, co do ostatniego! Gazem i ogniem, bo to tylko jebane karaluchy!
Co się tak wzdrygasz? Co, może nieprawda?
Wszystko ku chwale Ojczyzny!
O, popatrz, nadchodzą. Otwórz główny zawór, ja zajmę się miotaczami.
Co jest, kurwa, ogłuchłeś? Otwórz ten jebany zawór!
No, nareszcie, już myślałem że zacząłeś się wahać. A wiesz, co by się wtedy stało?
Przyszliby po ciebie. Ale oni nie biorą jeńców. Na twoim miejscu strzeliłbym sobie w łeb, ja widziałem co te skurwysyny w ludzkiej skórze robią naszym.
Nawet, kurwa, trupom!
No, ale martwy nie poczujesz, co?
O popatrz, są już w transzejach.  Widzę, że odkryli podstęp, będą próbowali się wycofać…
Takiego chuja!
Czy to nie piękny widok? Z jednej strony ściana ognia, pochłaniająca wszystko, co tylko znajdzie się w jej zasięgu. Z drugiej strony chmura gazu, w której jedyną nadzieją jest liczenie że został ci jeszcze jeden nabój i że nie jest to niewypał.
Normalnie aż się, kurwa, wzruszyłem.
Dobra, nie ma co tu siedzieć. Zajebaliśmy wszystkich, nikt się nie przedrze.
Zapierdalaj na wieżę, pooglądamy sobie widoczki. Już no, żywo!
Wiesz, czemu dokładnie tam idziemy?
Widać stamtąd osiedla na obrzeżach miasta. Wrogiego miasta, siedliska tych karaluchów parszywych, tych matkojebców pierdolonych.
A na wieży czeka na nas.. Prezencik!
Mój ulubiony karabinek snajperski. Z lunetą, przepisowo.
Popatrz sam, jaki stąd piękny widok.
Mam pomysł. Zróbmy sobie małe zawody, co ty na to? Wyznacz mi cel, strzelam pierwszy.
Co ty pierdolisz, jaka doniczka, cel mówię!
Popatrz, kurwa, na tamto okno. Widzisz tą staruszkę? Tak, tą co opiera się o parapet?
Obserwuj uważnie.
Patrz, jak celuję.
Jak ostrożnie wprowadzam poprawkę na wiatr i odległość.
Jak wstrzymuję oddech.
Jak delikatnie pociągam za spust,  idealnie między dwoma uderzeniami serca.
Widziałeś to? Normalnie ją, kurwa, zdmuchnęło! Chyba nawet ścianę za sobą zasyfiła krwią, świnia jedna.
No już nie udawaj, że ci się nie podoba.
Masz, twoja kolej.
Popatrz tam, widzisz tego chłopca?
Idzie z tornistrem, może wraca właśnie ze szkoły.
Nie dane mu, bachorowi jebanemu.
No, czemu nie strzelasz? Cel masz idealnie wystawiony, kurwa twoja mać!
No, kurwa, strzelaj! Co ty, jakaś pizda jesteś?
To jest jebany rozkaz!
Strzelaj!
STRZELAJ!
Czujesz dotyk lufy na skroni?
Strzelaj, bo na trzy strzelam ja!
RAZ!
Strzelaj, bo zaraz uznam cię za zdrajcę i zabiję na miejscu – zgodnie z regulaminem!
DWA!
No kurwa, strzelaj w końcu!
TRZ…
O tak.
Perfekcyjny strzał.
Krew, tworząca karminową plamę, fragmenty mózgu na chod…
Halo, proszę pana! Halo!
Proszę zdjąć gogle, symulacja dobiegła końca.
Proszę uważać, mogą wystąpić zaburzenia równowagi.
Poszło panu świetnie, zdał pan wszystkie testy!
Proszę, oto pański przydział.
Piechota.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz